Aktualności

fot. Krzysztof Dubiel dla IK
14.06.2019

W Muzeum Literatury otwarto wystawę o Januszu Głowackim

Wystawę zatytułowaną "Janusz Głowacki. Warszawa, Moskwa czy Nowy Jork to tylko dekoracje" można oglądać w warszawskim Muzeum Literatury od piątku. Znalazły się na niej m.in. niepublikowane dotąd zdjęcia z albumów pisarza. Wystawa w Muzeum Literatury podzielona została na trzy działy, odpowiadające miastom ważnym w życiu i twórczości Głowackiego.

Warszawa to miasto jego młodości, czas, gdy Głowacki był dziennikarzem, reportażystą, mistrzem felietonu, autorem opowiadań i świetnych scenariuszy do filmów Andrzeja Wajdy i Janusza Morgensterna; współtwórcą kultowego "Rejsu".

Nowy Jork od 1983 roku staje się dla Głowackiego nowym miejscem na ziemi, tu mieszka i tworzy. Tu powstaje najsłynniejszy z dramatów – "Antygona w Nowym Jorku". Ta "komedyjka o rozpaczy" przez kilka sezonów uchodzi za najlepszą sztukę w USA, a w Europie w 1997 roku otrzymuje nagrodę w konkursie paryskiego "Le Baladin".

"Tytuł wystawy i główna oś narracyjna wskazują na tak ważną w twórczości Głowackiego mitologię miejsca. I tak jak Warszawa i Nowy Jork są oczywiste, tak Moskwa jest tym miejscem, które daje inspirację do stworzenia kolejnego, cieszącego się ogromną popularnością dramatu – Czwarta siostra. Głowacki był w Moskwie dwa razy – w 1989 roku, w czasie już przesądzonego końca imperium, i w 1996 roku – kiedy chaos, niepokój i widoczne na pierwszy rzut oka nierówności społeczne wiodły prym. Ta Moskwa za każdym razem go fascynuje i przeraża, budzi niepokój, wzrusza, czasem bawi. Za każdym razem po wizycie w Moskwie jego myśli długo krążą wokół tego dziwnego miejsca. Zapisywał je, wykorzystywał przy pisaniu sztuk, ale również w pisanych scenariuszach" – powiedziała kuratorka wystawy, Eliza Czapska.

Rodzina pisarza udostępniła kuratorkom wystawy archiwum pisarza, fotografie a także pamiątki. "W gablotach dostrzec można: zegarek Janusza Głowackiego, portfel, zdjęcia z rodzinnych albumów – sporo fotografii córki Zuzy z lat dziecinnych oraz samego pisarza w ramionach rodziców. Liczne dokumenty – legitymacje – wskazujące na przynależność i angażowanie się w działalność licznych stowarzyszeń i związków. Listy to zawsze miły dla oczu publiczności eksponat. Tu znajdziemy te od rodziny i od przyjaciół, m.in. Andrzeja Wajdy, Romana Polańskiego" – opowiadała kuratorka.

Na wystawie wyeksponowane zostały książki z biblioteki Głowackiego i lubiane przez niego plakaty sztuk teatralnych jego autorstwa oraz filmów, do których pisał scenariusze. "W obszernej, zaaranżowanej na potrzeby wystawy bibliotece – gdzieniegdzie pojawiają się drobne bibeloty: breloczek, matrioszka, pajacyk wańka-wstańka. Ukochana rakieta tenisowa i koszulka nawiązująca do sztuki Polowanie na karaluchy, dopełniają całości" – mówiła Czapska.

Na wystawie znalazło się też wiele niepublikowanych dotąd fotografii. "Nowych, mało znanych – bo z albumów prywatnych – zdjęć jest bardzo dużo. Dokumentują życie towarzyskie, knajpiane, a nawet działkowo-plażowe z czasów PRL-u. Sporo zdjęć ukazuje życie Głowackiego w Nowym Jorku i rozbudowane życie towarzyskie, jakie tam prowadził. Na fotografiach pozuje wśród amerykańskich pisarzy, dziennikarzy oraz aktorów – również tych bardzo znanych i rozpoznawalnych przez szeroką publiczność" – powiedziała kuratorka.

"Janusz Głowacki – jako niezwykle ceniony, lubiany i – nie bójmy się tego słowa – popularny artysta, jest mimo wszystko postacią przebogatą i na pewno dającą wiele możliwości do odkrywania kolejnych jego tajemnic. W pracy nad wystawą w Muzeum Literatury ważne było przede wszystkim ukazanie jego, być może mało znanej drogi twórczej, wskazanie, że do pisania beletrystyki i dramatów na wysokim, międzynarodowym poziomie doszedł, wychodząc od reportażu, od żmudnej i często nudnej pracy dziennikarza, reportera, śledzącego problemy społeczne – to one zainspirowały go do napisania sztuki Kopciuch, a potem wszystko potoczyło się jak we śnie" – dodała Czapska.

Wystawę w warszawskim Muzeum Literatury będzie można oglądać do końca października. (PAP)