Aktualności

04.07.2021

45 lat temu odszedł Antoni Słonimski

45 lat temu, 4 lipca 1976 r. w Warszawie zmarł Antoni Słonimski, poeta, felietonista, satyryk, krytyk teatralny i filmowy, współtwórca grupy poetyckiej Skamander, autor słynnych „Kronik Tygodniowych” publikowanych w przedwojennych „Wiadomościach literackich”, prezes Związku Literatów Polskich (1956-1959).

Słonimski urodził się 15 listopada 1895 r. w Warszawie w zasymilowanej rodzinie żydowskiej. Jego dziad i pradziad, matematycy, współtworzyli żydowskie Oświecenie - haskalę, ojciec, Stanisław, był znanym warszawskim lekarzem i społecznikiem.

Antoni Słonimski w 1917 r. ukończył warszawską Szkołę Sztuk Pięknych, współpracował z tygodnikiem satyrycznym „Sowizdrzał”, publikował również na łamach „Kuriera Polskiego” oraz miesięcznika „Pro arte et studio”.

Jako poeta Słonimski debiutował sonetami „Leonardo”, „Botticelli”, „Michał Anioł” w „Kurierze Warszawskim” w 1918 r. W tym samym roku wydał swój pierwszy tom wierszy - „Sonety”, rok później ukazał się zbiorek „Harmonia”.

Skamandryci stali się filarem „Wiadomości Literackich”, najważniejszego pisma kulturalnego dwudziestolecia. Słonimski publikował w nim reportaże, recenzje teatralne, żartobliwe omówienia grafomańskich tomików („Książki najgorsze”). Przede wszystkim jednak był autorem stałego felietonu „Kronika tygodniowa” (od 1927), od której to rubryki, drukowanej na ostatniej stronie „Wiadomości”, czytelnicy najczęściej zaczynali lekturę pisma.

20 listopada 1918 r. Słonimski wraz z Janem Lechoniem i Julianem Tuwimem zainaugurowali działalność kabaretu literackiego „Pod Picadorem”. Artyści - zgodnie z programem „wyjścia poezji na ulicę” - czytali w kawiarni swoje wiersze, których za opłatą mógł posłuchać każdy zainteresowany. Picadorczycy, do których dołączyli Iwaszkiewicz i Wierzyński, stworzyli grupę poetycką Skamander, skupioną wokół miesięcznika o tym samym tytule. Poeci byli popularnymi postaciami przedwojennej Warszawy, stolik, przy którym urzędowali w kawiarni Mała Ziemiańska, był instytucją przedwojennego życia literackiego. Słonimski uprawiał też chętnie satyrę, regularnie współpracował z kabaretami, publikował w „Cyruliku warszawskim”.

Skamandryci stali się filarem „Wiadomości Literackich”, najważniejszego pisma kulturalnego dwudziestolecia. Słonimski publikował w nim reportaże, recenzje teatralne, żartobliwe omówienia grafomańskich tomików („Książki najgorsze”). Przede wszystkim jednak był autorem stałego felietonu „Kronika tygodniowa” (od 1927), od której to rubryki, drukowanej na ostatniej stronie „Wiadomości”, czytelnicy najczęściej zaczynali lekturę pisma.

Słonimski-felietonista doprowadzał do białej gorączki tak samo narodowców i członków ONR-Falanga, jak i przedstawicieli sanacji czy sympatyzujących z komunizmem, zarówno katolików, jak i Żydów. W jednej z „Kronik” Słonimski, polemizując z zarzutem, że nikogo nie chwali, wyznał: „Nie mam w tym żadnej kalkulacji, ale nawet z punktu widzenia interesu bardziej się opłaca zjechać niż pochwalić. Pochwalę np. sztukę p. X . Zyskam sobie przez to wrogów we wszystkich jego kolegach i konkurentach, a on sam będzie miał pretensję, że nie dość go pochwaliłem. Natomiast gdy zerżnę p. X, ucieszę tym wszystkich jego przyjaciół, rozraduję konkurentów, a wroga będę mieć tylko w jednym panie X”.

„Bóg mi powierzył humor Polaków” - pisał Słonimski w jednym z felietonów. O komedii Sardou „Kartka papieru” napisał: „To była rolka”. Pewna farsa w Teatrze Nowym doczekała się recenzji: „Ta wstrząsająca tragedia serc ludzkich opowiedziana jest z lekkością i błyskotliwością, jaką odznacza się nocnik wyrzucony na śmietnisko. Lekkie to, ma połysk, ale usiedzieć już na tym nie sposób”. Demonstracyjnie chwalił suflerów za dykcję, a aktorki za urodę (próbka: „Panie Brydzińska, Modzelewiczowa i dekoracje - bardzo ładne”), czasem zaś zamiast recenzji ukazywał się po prostu złowrogi podpis „a.s.”. Oznaczało to, że zdaniem Słonimskiego, nie warto nawet drwić z takiego spektaklu.

W felietonach Słonimski komentował wydarzenia kulturalne i polityczne. W latach trzydziestych jego felietony dotyczyły w dużej mierze faszyzmu, który uważał za największe zagrożenie dla Europy.

Po wybuchu II wojny światowej Słonimski przedostał się do Rumunii, a stamtąd do Paryża. W wydawanych przez Grydzewskiego emigracyjnych „Wiadomościach Polskich” ukazał się najbardziej znany wiersz Słonimskiego „Alarm”. Dotarł on do kraju drogą radiową, a wydrukowany w konspiracyjnym piśmie „Polska Żyje”, stał się symbolem walczącej Warszawy.

W 1940 r., po upadku Francji, Słonimski przeniósł się do Londynu. Początkowo publikował w „Wiadomościach Polskich” potem, w latach 1942-1946 wydawał - wraz z Ksawerym Pruszyńskim i Karolem Estreicherem - lewicujący miesięcznik „Nowa Polska”. W tym czasie Słonimski był wiceprezesem polskiej sekcji Pen-Clubu i z jego ramienia występował do władz ZSRR o uwolnienie z łagrów polskich pisarzy oraz apelował do aliantów o pomoc dla powstańczej Warszawy.

Po wojnie Słonimski pozostał w Anglii, jako kierownik międzynarodowej sekcji literatury i teatru UNESCO.

W 1948 r. odwiedził Polskę jako uczestnik Światowego Kongresu Intelektualistów w Obronie Pokoju we Wrocławiu. W 1951 r. wraz z żoną wrócił do Warszawy, gdzie zamieszkał przy Alei Róż.

Pierwsze lata w kraju to czas, kiedy Słonimski pisał niewiele, a kolejne zbiorowe wydania wierszy poszerzał jedynie o utwory chwalące władzę ludową. Z tego czasu pochodzi m.in. „Odprawa” (1953), który piętnuje podjętą przez Miłosza decyzję o emigracji.

W 1955 r. Słonimski podpisał „Apel 48”, wzywający do powrotu polskich emigrantów.

Zaprzyjaźniony z opozycjonistami, przede wszystkim Janem Józefem Lipskim i Adamem Michnikiem, który od 1969 był sekretarzem Słonimskiego, popierał ich działania i sygnował na ich prośbę szereg petycji. Zredagował, podpisał i zaniósł do premiera Cyrankiewicza m.in. „List 34” (1964) - protest środowisk intelektualnych przeciw cenzurze i ograniczeniu papieru na druk książek.

Sytuacja zmieniła się w 1956 r., kiedy to poeta został wybrany na prezesa Związku Literatów Polskich. Objęcie funkcji zbiegło się ze zmianami politycznymi w Polsce i popaździernikowymi nadziejami. Słonimski wykorzystywał swoją pozycję do walki o prawa twórców, wielokrotnie ratował przed więzieniem niepokornych wobec władzy pisarzy. Choć prezesurę sprawował jedynie do 1959 r., jego postawa sprawiła, że był uważany za jeden z autorytetów moralnych.

Słonimski bywał ostrym komentatorem rzeczywistości, a jego opinie, wygłaszane przy stolikach m.in. w kawiarni PIW-u na Foksal albo w „Czytelniku” na Wiejskiej, obiegały całą Warszawę. Słynne były jego bon moty, jak ten o Pałacu Kultury i Nauki „Małe, ale gustowne”, czy też komentarz do przemówienia Gomułki w 1967, w którym ten oskarżył Polaków żydowskiego pochodzenia o sympatyzowanie z Izraelem w wojnie izraelsko-arabskiej. Słonimski pytał wtedy: „Ja rozumiem, że Polak może mieć tylko jedną ojczyznę, ale dlaczego to ma być Egipt?”.

Zaprzyjaźniony z opozycjonistami, przede wszystkim Janem Józefem Lipskim i Adamem Michnikiem, który od 1969 był sekretarzem Słonimskiego, popierał ich działania i sygnował na ich prośbę szereg petycji. Zredagował, podpisał i zaniósł do premiera Cyrankiewicza m.in. „List 34” (1964) - protest środowisk intelektualnych przeciw cenzurze i ograniczeniu papieru na druk książek.

W latach powojennych Słonimski publikował m.in. w tygodniku „Świat”, „Szpilkach” (cykl felietonów satyrycznych „Załatwione odmownie”, 1960-1964) i „Polityce”.

W 1968 r. stał się jedną z ofiar wystąpień przeciw Żydom. Przypominano jego przedwojenne „antypolskie” artykuły, uniemożliwiono publikację w dziennikach i objęto go tzw. zapisem (zakaz wymieniania nazwiska w środkach masowego przekazu). Słonimski - liberał i racjonalista - zaczął publikować felietony w katolickim „Tygodniku Powszechnym”.

Antoni Słonimski zmarł 4 lipca 1976 r. w wyniku obrażeń odniesionych w wypadku samochodowym. Został pochowany obok żony na cmentarzu w Laskach pod Warszawą. Testamentem zapisał prawa autorskie do swych utworów Zakładowi dla Niewidomych w Laskach.